Nadeszła niedziela, czyli… czas na pchli targ! Targi to coś,
co po prostu uwielbiam. Czego się tam nie dostanie! Owoce, antyki, rękodzieło,
ubrania, chemia gospodarcza. A przede wszystkim – rzeczy z odzysku za
grosze. Jednym słowem mydło i powidło, oraz
ludzi tłum.
W takich miejscach można znaleźć przeróżne cudeńka. Np. stary stół do gry w ruletkę i pokera. W marzeniach wyglądaliśmy tak….
Ale niestety sprzedający zażądał
10 tysięcy złotych J
Jednak, rzecz
jasna, nie wróciliśmy z pustymi rękoma. Nasze łupy to trójnóg za 30 zł, z
którego planujemy zrobić lampę i ruskie baby, tzw. Matrioszki, za 20 zł.
Babinki już stoją u nas na
witrynie (też z odzysku), pomieszane z Matrioszkami kupionymi w Ikei za pół ceny. Jak wam się podoba multikulturowa całość ?
piękny fotel wypatrzyłam na zdjęciach :) W Krakowie nic nie mogę trafić, jedynie drobiazgi typu ramki czy dymion, ale mebli brak...
OdpowiedzUsuńto szkoda! a na Balickiej? słyszałam od kogoś, że tam się trafiają perełki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam pchle targi, można na nich kupić perełki za groszę. Uwielbiam szczególnie te organizowane przez społecznosci latem
OdpowiedzUsuń